NianiaOgg
szeptucha ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 12:47, 28 Lis 2013 Temat postu: co zobaczymy umierając |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Co zobaczymy umierając - ciekawy artykuł w "strefie tajemnic".
Oprócz dobrze znanych relacji o podróży przez tunel w stronę światła, umierającym osobom towarzyszą też inne niezwykłe doznania. Parapsycholodzy dzielą je na kilka kategorii, wśród których znajdują się wizje z łoża śmierci oraz enigmatyczne zjawisko "śmierci współdzielonej". Czy to, co widzą umierający zdradza, co czeka ludzką świadomość po zgonie?
Czy nauka przyszłości będzie w stanie określić, co dzieje się z człowiekiem po śmierci, jeśli w ogóle coś się dzieje? To pytanie bez odpowiedzi. Wielu uczonych próbowało jednak ustalić, jakie doświadczenia towarzyszą umierającym osobom. Popularne wierzenia mówią o wizjach tunelu ze światłem na końcu, który prowadzi do innego wymiaru egzystencji. Ale to zaledwie część szerszego spektrum doznań.
Istnieje kilka kategorii zjawisk towarzyszących śmierci. Ich charakter może sugerować, że gdy czynności biologiczne ustają, świadomość trwa nadal. Wskazują na to nie tylko doświadczenia ze śmierci klinicznej, ale również wizje z łoża śmierci czy enigmatyczna "śmierć współdzielona".
Wizje z łoża śmierci
Odczucia towarzyszące umieraniu znane są przede wszystkim z opowieści osób, u których doszło do tymczasowego zatrzymania krążenia. Doświadczenia z pogranicza śmierci, określane jako NDE (ang. near-death experience), obejmują przede wszystkim wrażenie opuszczania ciała i podróży przez "tunel" oraz wizje, w których pojawiają się zmarli bliscy. Pim Van Lommel (ur. 1943) - holenderski kardiolog i badacz tych zjawisk odnotował, że doświadczyło ich 4-5 procent przedstawicieli cywilizacji zachodniej.
U świadomych osób w terminalnym stadium choroby notuje się inny rodzaj doświadczeń przedśmiertnych. O ich charakterystyce najlepiej mówi historia pani Zenony z okolic Częstochowy, która w 1999 r. czuwała przy umierającym na raka ojcu: "Przez kilka swoich ostatnich dni tato jakby rozmawiał z niewidocznymi ludźmi, a nam mówił, że przychodzili do niego jego dawno zmarli rodzice. Dreszcz po nas wtedy przechodził, robiło się nieswojo" - relacjonowała.
Pierwszym badaczem tego zjawiska był prof. William F. Barrett (1844-1925) - angielski fizyk i parapsycholog, który poświęcił mu dziełko "Wizje z łoża śmierci. Fizyczne doświadczenia umierania", gdzie zawarł wiele opowieści o tym, jak ludzie żegnający się z życiem opisywali czuwającym obok bliskim, co widzą. Szczególny przypadek dotyczył Doris, córki Mary C. Clark, której godzina wybiła 12 stycznia 1924 r. Jej matka pogrążona była w podwójnej żałobie - kilka tygodni wcześniej zmarła jej druga córka, Vida. Nie chcąc pogarszać stanu Doris, trzymano to przed nią w tajemnicy.
"Kiedy moje drogie dziecko zaczęło gasnąć, mówiło: ‘Wszystko jest takie ciemne. Nic nie widzę!’. Po chwili na twarzy Doris pojawił się promienny uśmiech. […] Powiedziała: ‘Jest tu tak pięknie i jasno. Nie widzicie tego, co ja’. Następnie dodała: ‘Widzę ojca! Woła mnie. Jest mu tu tak samotnie’. Z ust Doris wydobywały się słowa rozmowy z nim. ‘Idę!’ - wołała. Po chwili powiedziała wyraźnie zdumiona: ‘I Vida tu jest!’. Potem wypowiadała już tylko półsłowa albo wzdychała" - relacjonowała Mary C. Clark.
Po II wojnie światowej wizjami z łoża śmierci zajął się dr Karlis Osis (1917-97) - amerykański parapsycholog łotewskiego pochodzenia. Zebrał on wiele relacji o umierających osobach, które do końca zachowały jasność umysłu i nie przyjmowały leków mogących wywoływać halucynacje. Jak ustalił, większość wizji miała podobny charakter. Występowały w nich postaci bliskie konającemu, pojawiające się, by przeprowadzić go na "drugą stronę". Widzeń doznawali zarówno ludzie religijni, jak i niewierzący w życie pozagrobowe.
Osis, który wyszedł z założenia, że wizje z łoża śmierci muszą być wynikiem chemicznych zmian w mózgu, po przeanalizowaniu danych uznał, że nie są to zwykłe omamy. Oprócz zmarłych krewnych w widzeniach występowały często niezidentyfikowane postaci (brane za "anioły") albo tętniące kolorami krajobrazy. W książce "W godzinę śmierci" podsumował to następująco: "Doświadczenia te przynoszą umierającym spokój, entuzjazm i religijne uniesienie. Pacjenci umierają ‘dobrą śmiercią’, która kontrastuje z żalem i strachem odczuwanym przed zgonem".
Śmierć współdzielona
Relacje o kolejnym zjawisku są rzadkie. Choć jest podobne do wizji z łoża śmierci, w jego przypadku świadkami dziwnych rzeczy są żyjący. Raymond Moody (ur. 1944) - lekarz i autor bestsellerów o NDE, nazwał je "doświadczeniem śmierci współdzielonej" (ang. shared death experience, SDE). Dochodzi do niego, gdy osoby zebrane przy konającym doznają nietypowych odczuć, do których należy wrażenie "przepływu energii", pojawianie się w głowie obrazów i scen, często w formie tzw. filmu z życia umierającego, czy nawet obserwacje "mgieł" lub świateł w jego pobliżu.
Przykładem może być relacja psycholog, dr Joan Borysenko, czuwającej z synem przy łożu swej chorej matki: "Było to ok. 3. nad ranem, w końcówce jej życia. Powiedziałyśmy sobie dobranoc po raz ostatni i poszła spać. Justin, mój syn (miał wtedy ok. 20 lat) i ja siedzieliśmy przy niej po przeciwnych stronach. Modliłam się z zamkniętymi oczyma. Nagle naszła mnie wizja - bardzo intensywna. Otworzyłam oczy, a cały pokój wydawał się przepełniony jasnością. Wszystko wyglądało jakby składało się z ‘cząstek światła’, choć wiem, że trudno to pojąć. Spojrzałam na Justina. Też to widział. Płakał i mówił: ‘Babcia uchyliła nam drzwi do wieczności, byśmy mogli na chwilę tam zajrzeć'".
W książce "Rzut oka na wieczność" Moody dokładnie analizuje relacje o śmierci współdzielonej, wyjaśniając, że dotyka ona głównie osób czuwających przy odchodzących bliskich oraz personelu placówek opieki paliatywnej. Doznania obejmują ponadto: wrażenie "zawężenia rzeczywistości" lub "szoku energetycznego" w chwili kontaktu z umierającym, odczucie ukojenia a nawet obserwacje świateł, mgieł czy cieni w pobliżu zwłok. Niestety spontaniczność SDE oraz fakt, że występuje ono w chwilach uniesienia nie pozwalają określić, czy jest to rodzaj psychologicznego mechanizmu akceptacji śmierci, czy realne zjawisko anomalne
Czas już na Ciebie!
Treść wizji doznawanych na łożu śmierci czy w czasie SDE częściowo koreluje z tym, czego świadkami są osoby podczas śmierci klinicznej. Według Van Lommela, w jednej trzeciej przypadków pojawiają się relacje o kontakcie ze zmarłymi bliskimi lub wejściu w błogi stan relaksacji i "bezczasu", czemu towarzyszy świadomość własnej śmierci. W ok. 15 procentach doświadczeń pojawia się wspomniany "film z życia" w formie napływu wspomnień i obrazów z przeszłości. Wątki stricte religijne występują w NDE względnie rzadko
To jednak nie wszystkie aspekty przeżyć związanych z umieraniem. Choć mało się o tym wspomina, spory odsetek wśród nich stanowią doznania o charakterze "negatywnym". Specjalistą od nich był amerykański kardiochirurg Maurice Rawlings (1923-2010) będący zdania, że przedśmiertne wizje, które charakteryzuje psychiczna udręka, strach i piekielne scenerie, występują bardzo często. Ale to temat na osobne rozważania.
Pozostaje kwestia, czy zjawiska z progu śmierci mówią nam coś obiektywnego o pozagrobowej rzeczywistości? Neurolodzy uznają, że odpowiada za nie bliżej niesprecyzowany mechanizm biochemiczny, a treść doznań uzależniona jest od kręgu kulturowego. To jednak nie do końca prawda, bo fenomeny te wydają się mieć charakter uniwersalny dla całej populacji Homo sapiens.
Van Lommel ma niezwykle ciekawą teorię na temat życia po życiu. Według niego świadomość ma charakter "nielokalny" i może istnieć niezależnie od mózgu: "Można ją porównać do internetu, który jest przetwarzany przez komputer, ale bierze się z innego źródła. Wedle tej koncepcji, świadomości nie da się zmierzyć fizycznie. To jak z grawitacją. Można wykazać jej efekty, ale nieznane są przyczyny, które za nią odpowiadają" - pisze.
|
|