Forum www.chataczarownic.fora.pl Strona Główna www.chataczarownic.fora.pl
życie po życiu, ezoteryka
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

channelling

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.chataczarownic.fora.pl Strona Główna -> znalezione w internecie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NianiaOgg
szeptucha ADMIN



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:17, 28 Lis 2013    Temat postu: channelling

[link widoczny dla zalogowanych]
artykuł , ciekawa osoba, miło poczytać:
"Zawsze byłam inna"
Jej blog z dnia na dzień stał się po­pu­lar­ny. Kil­ka­set ty­się­cy ludzi czyta umiesz­czo­ne tam hi­sto­rie o du­chach i życiu po życiu. Naj­cie­kaw­sze w Biu­rze Du­chów jest to, że jego au­tor­ka sama do­świad­cza kon­tak­tów z drugą stro­ną oraz fakt, że kiedy tylko może, od­da­je głos... czy­tel­ni­kom.

Jak sama mówi: "Pewna grupa wśród czy­tel­ni­ków bloga lubi po pro­stu dresz­czyk emo­cji. Część zna­la­zła miej­sce, gdzie czują się bez­piecz­nie – nie są 'inni'. To miej­sce w sieci sta­no­wi dla nich wspar­cie. Ja mam moż­li­wość oca­lić wspo­mnie­nia wła­sne i ludzi, któ­rzy mi za­ufa­li. Je­stem swo­istym do­ku­men­ta­li­stą. Nic wię­cej".

Pani blog za­wie­ra opo­wie­ści do­ty­czą­ce nie tylko in­nych osób, ale i Pani oso­bi­stych prze­żyć. Jak za­czę­ła się Pani przy­go­da z "nie­zna­nym"?

Ja wła­ści­wie za­wsze byłam "inna", tylko na po­cząt­ku nie ro­zu­mia­łam isto­ty rze­czy. Po­dej­rze­wam, że nie bez wpły­wu na spra­wę po­zo­sta­je sy­tu­acja, jaka za­szła, kiedy mia­łam około dzie­wię­ciu mie­się­cy. Po­da­no mi wtedy szcze­pion­kę, po któ­rej zna­la­złam się w szpi­ta­lu dzie­cię­cym, gdzie do­szło do za­trzy­ma­nia akcji serca. Szcze­pion­ka była naj­praw­do­po­dob­niej prze­ter­mi­no­wa­na. Wiem na pewno, że pie­lę­gniar­ka, która mi ją po­da­ła stra­ci­ła prawo do wy­ko­ny­wa­nia za­wo­du. Pra­co­wa­ła jesz­cze w tej przy­chod­ni, ale tylko w re­je­stra­cji. Sny i różne wizje też są ze mną, od kiedy pa­mię­tam. Oczy­wi­ście do­pie­ro w wieku na­sto­let­nim do­tar­ło do mnie, co się dzie­je. Zwłasz­cza, kiedy po śmier­ci Babci miała miej­sce bar­dzo szcze­gól­na sy­tu­acja – opi­sa­łam ją na blogu (Znak z za­świa­tów). Sny się na­si­li­ły i od­wie­dzi­ny z "tam­tej stro­ny" też. Kilka lat póź­niej prze­ży­łam ko­lej­ny raz tak zwaną śmierć kli­nicz­ną i od tego czasu do­szły jakby ko­lej­ne zdol­no­ści. Cho­dzi mi o szcze­gól­ne wizje w wy­ni­ku kon­tak­tów z przed­mio­ta­mi, które mają swoją hi­sto­rię oraz o swo­iste cha­ne­lin­gi, prze­ka­zy opar­te na sta­łym kon­tak­cie z daną osobą. Przez ponad dwa lata od­wie­dza­ła mnie Sara, która twier­dzi­ła, że w po­przed­nim życiu by­ły­śmy sio­stra­mi. Opo­wia­da­ła mi o nas, po­ka­za­ła cie­ka­we miej­sca, naszą śmierć. Sara była po­et­ką – dyk­to­wa­ła mi wier­sze. Wresz­cie po­że­gna­ła się i ode­szła, bo jej czas tutaj po pro­stu się skoń­czył. Po­ja­wi­ła się na­stęp­na isto­ta – ewi­dent­nie nie mogę się nu­dzić!

Swo­ich pierw­szych do­świad­czeń z po­gra­ni­cza śmier­ci za­pew­ne Pani nie pa­mię­ta, ale jak wy­glą­da­ło to dru­gie NDE?

Sce­na­riusz dru­giej śmier­ci kli­nicz­nej był ra­czej kla­sycz­ny. Fi­zycz­nie stra­ci­łam przy­tom­ność. Coś szarp­nę­ło mnie w środ­ku i po­czu­łam, że spa­dam głową w dół. Lecę bar­dzo szyb­ko w spi­ral­nym, ciem­nym tunelu.​Wreszcie spa­dam na twar­de pod­ło­że. Wielu na­ukow­ców tłu­ma­czy ten tunel itd. prze­ży­cia­mi z po­ro­du. Zda­rzy­ło mi się roz­ma­wiać na ten temat z le­ka­rzem. Po­wie­dział, że jego brat prze­żył śmierć kli­nicz­ną i też do­świad­czył spa­da­nia w tu­ne­lu. Jeśli brać pod uwagę ar­gu­men­ty na temat po­ro­du do­słow­nie, to nie mógł mieć tego ro­dza­ju wspo­mnień, gdyż uro­dził się przez ce­sar­skie cię­cie, a co za tym idzie nie do­świad­czył prze­cho­dze­nia przez kanał rodny.

Wra­cam do mojej hi­sto­rii. Zna­la­złam się na pu­stym, słabo oświe­tlo­nym placu. Kiedy, jeśli można się tak wy­ra­zić, nieco ochło­nę­łam, zda­łam sobie spra­wę, że je­stem do­kład­nie po­środ­ku swo­je­go tu i teraz. Z lewej stro­ny wi­dzia­łam jak na fil­mie le­ka­rzy, któ­rzy mnie ra­to­wa­li. Z pra­wej wi­dzia­łam pięk­ny ogród z wiel­ką furt­ką, przy któ­rej stała moja zmar­ła bab­cia. Na wprost po­ja­wi­ła się kula świa­tła, która pul­so­wa­ła i za­py­ta­ła, czy chcę zo­stać czy wra­cam. Byłam bar­dzo spo­koj­na, mia­łam ab­so­lut­ną pew­ność, że każda moja de­cy­zja zo­sta­nie za­ak­cep­to­wa­na. Spoj­rza­łam w stro­nę babci, prze­czą­co po­krę­ci­ła głową – chcia­ła, żebym wró­ci­ła. Świa­tło po­na­gli­ło mnie – po­ma­cha­łam do babci i po­my­śla­łam: "WRA­CAM!". Wła­ści­wie w tej samej chwi­li zna­la­złam się w tu­ne­lu – znowu spa­da­jąc głową w dół. Wró­ci­łam do ciała.

Po kilku mie­sią­cach od zda­rze­nie, bab­cia przy­szła do mnie we śnie. Za­py­ta­łam, czemu tak bar­dzo za­le­ża­ło jej na moim po­wro­cie. Od­par­ła, że bar­dzo by chcia­ła po­wie­dzieć mi wiele rze­czy, ale jej nie wolno. Skwi­to­wa­ła spra­wę krót­ko – wobec cie­bie jest inny plan, wszyst­ko byś ze­psu­ła. Nie do­py­ty­wa­łam, po­nie­waż wie­dzia­łam, że po­wie­dzia­ła tyle, ile mogła.

Wie­lo­krot­nie pod­czas moich kon­tak­tów z du­sza­mi pa­da­ją słowa: plan, tak miało być, to miało się zda­rzyć. Jak się nad tym głę­biej za­sta­no­wić, to wnio­ski są śred­nio opty­mi­stycz­ne. Nasze życie wy­da­je się być za­pro­gra­mo­wa­ne już od chwi­li na­ro­dzin albo i wcze­śniej. Oczy­wi­ście roz­pa­tru­jąc spra­wę w aspek­cie łań­cu­cha kar­micz­ne­go ma to sens. Sztu­ką jest za­ak­cep­to­wać ten fakt i zro­zu­mieć jego ko­niecz­ność.

Z hi­sto­rii za­miesz­czo­nych na Pani blogu wy­ni­ka, że zda­rza­ją się Pani kon­tak­ty z du­cha­mi. Jak to wła­ści­wie wy­glą­da?

Moje kon­tak­ty z du­cha­mi to temat rzeka, nie do wy­ja­śnie­nia w paru zda­niach. Nie urzą­dzam se­an­sów spi­ry­ty­stycz­nych. Kon­tak­ty w 95% mają miej­sce we śnie. Zmar­li zna­jo­mi i ro­dzi­na za­po­cząt­ko­wa­li moje spo­tka­nia z drugą stro­ną. Przez pe­wien czas przy­cho­dzi­ła Sara, ale o niej już pi­sa­łam. Teraz moim bez­cie­le­snym przy­ja­cie­lem jest Ta­de­usz. On w pew­nym sen­sie chro­ni mnie i po­śred­ni­czy w kon­tak­tach z in­ny­mi du­sza­mi. Wie Pani, cza­sa­mi te wizje by­wa­ją nie­przy­jem­ne. Ktoś, kto zo­stał za­mor­do­wa­ny, albo skrzyw­dzo­ny i woła o spra­wie­dli­wość nie do­bie­ra słów ani ob­ra­zów, nie bawi się w sub­tel­no­ści. Po­pro­si­łam Ta­de­usza, aby za­trzy­mał lub prze­kie­ro­wał isto­ty po wy­jąt­ko­wo dra­stycz­nych przej­ściach. Z Ta­de­uszem roz­ma­wiam zu­peł­nie na­tu­ral­nie. Kiedy przy­pro­wa­dza inną osobę, to po pro­stu mówi: "To jest Anna, po­roz­ma­wiaj z nią" i ktoś opo­wia­da hi­sto­rię swo­je­go życia lub śmier­ci. Tak jak np. w "To wszyst­ko z mi­ło­ści", opo­wie­ści opi­sa­nej na blogu. Ta­de­usz ma bar­dzo roz­le­głą wie­dzę i py­ta­łam go o inne wy­mia­ry, obec­ność tak zwa­ne­go UFO na na­szej pla­ne­cie, pewne po­sta­cie hi­sto­rycz­ne, któ­rych bio­gra­fia mnie in­te­re­su­je. Po­zna­łam też dzię­ki Ta­de­uszo­wi kilka po­przed­nich wcie­leń, pod­czas któ­rych by­naj­mniej nie byłam Kle­opa­trą, lecz kimś zu­peł­nie po­spo­li­tym. Opi­szę to na blogu. Te­ma­tów war­tych po­ru­sze­nia jest wiele, zbie­ra­ły się przez całe lata. Sama cza­sem już nie wiem, co opi­sy­wać w pierw­szej ko­lej­no­ści. Istna klę­ska uro­dza­ju!

Inna spra­wa to różne wizje zwią­za­ne z obec­no­ścią w złych miej­scach czy na przy­kład do­zna­nia sprzę­żo­ne z przed­mio­ta­mi o bo­ga­tej hi­sto­rii. Jak ognia uni­kam miejsc kaźni, a w mu­ze­ach czy in­nych bu­dow­lach hi­sto­rycz­nych sta­ram się ni­cze­go nie do­ty­kać. Mimo wszyst­ko zda­rza­ją się i takie prze­ka­zy. Mie­wam też sny, które trud­no za­kwa­li­fi­ko­wać – na przy­kład ten "Zmar­twych­wsta­nie…", że po raz ko­lej­ny po­słu­żę się przy­kła­dem opi­sa­nym na blogu.

Są osoby, które nie pa­mię­ta­ją swo­ich snów – ja śnię za całe mia­sto. To oczy­wi­ście taki żart, choć ma w sobie odro­bin­kę praw­dy. Je­stem już tak przy­zwy­cza­jo­na do tych wy­jąt­ko­wych od­wie­dzin, bądź mo­nu­men­tal­nych i prze­bo­ga­tych w szcze­gó­ły ma­rzeń sen­nych, że wła­ści­wie to dzi­wię się, kiedy ich brak.

Wspo­mnia­ła Pani o złych miej­scach i przed­mio­tach. W jaki spo­sób na Panią od­dzia­łu­ją? I dru­gie py­ta­nie – czy ma Pani w domu an­ty­ki? Nie­któ­rzy wy­strze­ga­ją się ich, oba­wia­jąc się złej ener­gii, którą mogą mieć.

Do­świad­czy­łam kon­tak­tów ze złymi ener­gia­mi to­wa­rzy­szą­cy­mi przed­mio­tom. Mam kilka sta­rych rze­czy z bi­żu­te­rii, które przed za­ku­pem spraw­dzi­łam wa­ha­dłem, a na­stęp­nie dla pew­no­ści oczy­ści­łam ener­ge­tycz­nie. An­tycz­nych mebli nie ku­pu­ję, bo zwy­czaj­nie ich ceny prze­kra­cza­ją moje moż­li­wo­ści fi­nan­so­we. Jeśli cho­dzi o domy czy miesz­ka­nia, to sam fakt, że ktoś w ich mu­rach umarł, nie czyni z tych bu­dyn­ków i po­miesz­czeń miejsc złych. Ważne są oko­licz­no­ści. Gdy­bym miała za­miesz­kać w domu, gdzie do­ko­na­no mor­der­stwa, naj­pierw do­ko­na­ła­bym oczysz­cze­nia ener­ge­tycz­ne­go. Zro­bi­ła­bym to sama albo ko­rzy­sta­jąc z po­mo­cy spe­cja­li­sty. Z każ­dej sy­tu­acji jest wyj­ście.

Oczy­wi­ście są miej­sca, w któ­rych ma­so­wo mor­do­wa­no, tor­tu­ro­wa­no i mal­tre­to­wa­no wiele osób. Mam na myśli obozy kon­cen­tra­cyj­ne, miej­sca stra­ceń, wię­zie­nia – na przy­kład Aleja Szu­cha czy inne, któ­rych sama nazwa wy­wo­łu­je naj­gor­sze sko­ja­rze­nia. Miesz­kam na Ślą­sku i przy­naj­mniej za moich cza­sów wy­ciecz­ka do obozu za­gła­dy w Oświę­ci­miu dla klas 7 lub 8 była obo­wiąz­ko­wa. W tej chwi­li nieco le­piej radzę sobie z ta­ki­mi do­świad­cze­nia­mi, ale wtedy byłam bez­bron­na. Po tej wy­ciecz­ce wró­ci­łam do domu jako cięż­ko chory czło­wiek. Do­le­gli­wo­ści przy­po­mi­na­ły atak grypy. Ponad ty­dzień trwa­ło, zanim do­szłam do sie­bie.

Naj­wy­raź­niej przy­ję­łam ogrom­ną dawkę złej ener­gii, stra­chu i cier­pie­nia. Jesz­cze kil­ka­krot­nie zna­la­złam się w po­dob­nej sy­tu­acji, jako ko­lo­ni­sta albo opie­kun grupy. Pod­czas zwie­dza­nia mu­zeum w Alei Szu­cha ze­mdla­łam po wej­ściu do tzw. tram­wa­ju. Nie chcę się mę­czyć i robić przed­sta­wie­nia, dla­te­go uni­kam ta­kich eks­kur­sji. Pew­nie, że zda­rza­ją się wizje choć­by w sta­rych ko­ścio­łach czy zam­kach. Jed­nak w ta­kich wy­pad­kach nie mam przy­naj­mniej do­le­gli­wo­ści fi­zycz­nych.

A duchy? Czy im też zda­rza się wy­wo­łać u Pani ne­ga­tyw­ne emo­cje? Zda­rza się, że Panią np. prze­stra­szą?

Wła­ści­wie tylko kilka razy zda­rzy­ło mi się prze­stra­szyć w związ­ku z obec­no­ścią ducha. Pierw­szy przy­pa­dek do­ty­czył mojej babci – hi­sto­ria opi­sa­na na blogu. Drugi (z tych bar­dziej spek­ta­ku­lar­nych) miał miej­sce na wa­ka­cjach. Wy­bra­łam się na spa­cer po lesie. Kiedy po­sta­no­wi­łam wró­cić na kwa­te­rę, po­dą­ży­łam skró­tem przez pole i wy­szłam na taką bocz­ną drogę. Stało tam wiel­kie drze­wo i zo­ba­czy­łam na nim wi­siel­ca, który po chwi­li się zde­ma­te­ria­li­zo­wał. Każdy by się prze­stra­szył. W tym wy­pad­ku nie prze­lę­kłam się ducha, tylko my­śla­łam, że to mar­twy czło­wiek. (Tak mi się teraz na­su­nę­ło, że gdy­bym opi­sa­ła tę hi­sto­rię na blogu to moi szcze­gól­nie za­żar­ci "wiel­bi­cie­le" za­rzu­cą mi pla­giat z filmu " Szó­sty zmysł", bo prze­cież skoro wi­siel­ców wi­dział bo­ha­ter filmu, to już nikt inny nie może mieć po­dob­ne­go wi­dze­nia). Za­wsze prze­strach zwią­za­ny jest z ele­men­tem za­sko­cze­nia. Po oswo­je­niu się z sy­tu­acją sama obec­ność isto­ty du­cho­wej nie budzi we mnie uczuć ne­ga­tyw­nych.

Wra­ca­jąc jesz­cze do kwe­stii bloga, co wła­ści­wie skło­ni­ło Panią do tego, żeby go za­ło­żyć? Zwłasz­cza, że zda­rza­ją się tam wy­jąt­ko­wo za­ja­dli kry­ty­cy?

Blog na po­cząt­ku miał być tylko dla mnie. Szyb­ko zo­rien­to­wa­łam się, że może on słu­żyć znacz­nie szer­sze­mu gronu użyt­kow­ni­ków. Do­sta­ję mnó­stwo maili od osób, które od lat mają po­dob­ne do­świad­cze­nia – nie­któ­re pu­bli­ku­ję, oczy­wi­ście za zgodą au­to­ra. Na temat "życia po życiu" ist­nie­je bar­dzo bo­ga­ta li­te­ra­tu­ra, ale prze­czy­ta­nie książ­ki to jedno, a kon­takt z żywym czło­wie­kiem o po­dob­nych pre­dys­po­zy­cjach to zu­peł­nie inna ja­kość. Ce­lo­wo uży­łam słowa pre­dys­po­zy­cja, po­nie­waż uwa­żam, że z wi­dze­niem i od­czu­wa­niem pew­nych zja­wisk jest do­kład­nie tak, jak ze słu­chem ab­so­lut­nym. Z tym się trze­ba uro­dzić. Oczy­wi­ście znam osoby, które po do­świad­cze­niu śmier­ci kli­nicz­nej też mają nie­co­dzien­ne prze­ży­cia i opo­wia­da­ją bar­dzo cie­ka­we rze­czy. Jed­nak naj­sil­niej­sze od­czu­wa­nie wy­stę­pu­je u tych jed­no­stek, które, mó­wiąc ko­lo­kwial­nie "mają tak od za­wsze".

Ostat­nie py­ta­nie: wiara w zja­wi­ska pa­ra­nor­mal­ne, a tym bar­dziej ich do­świad­cza­nie i otwar­te mó­wie­nie, że są fak­tem nie jest po­wszech­nie ak­cep­to­wa­ne. Jak re­agu­ją na to Pani bli­scy?

Moi zna­jo­mi czy współ­pra­cow­ni­cy chęt­nie ko­rzy­sta­ją z roz­kła­dów ta­ro­ta, porad z dzie­dzi­ny me­dy­cy­ny na­tu­ral­nej czy pracy z wa­ha­dłem. Przy­ja­cie­le, któ­rzy wie­dzą nie tylko o moich stu­diach i za­in­te­re­so­wa­niach, ale i o szcze­gól­nych kon­tak­tach przyj­mu­ją mnie "z do­bro­dziej­stwem in­wen­ta­rza". Mój mąż kwi­tu­je spra­wę krót­ko, jak w Sa­mych swo­ich: "Był czas przy­wyk­nąć".

Autor:
Agnieszka Mazur-Puchała
Redaktor Onet.

Źródło: Onet
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.chataczarownic.fora.pl Strona Główna -> znalezione w internecie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin