Autor Wiadomość
mijk
PostWysłany: Wto 19:53, 04 Lut 2014    Temat postu:

No tak. Potencjalnych opojów. Very Happy
Grey Owl
PostWysłany: Wto 18:14, 04 Lut 2014    Temat postu:

Ooo przepraszam ! Ja tak rozrabiałam całkiem na trzeźwo ! Rolling Eyes
mijk
PostWysłany: Wto 17:50, 04 Lut 2014    Temat postu:

Laughing

Biedny inwalida. Jeszcze butów się pozbył przez trójkę opojów.
Grey Owl
PostWysłany: Wto 17:11, 04 Lut 2014    Temat postu: Eksplorując rzeczywistość tubylczą

Szalone zakupy Zajączka na dworcu

(Instrukcja : przed czytaniem wysiusiać się)


Była to najszaleńsza eksploracja realu, w jakiej wzięłam udział dzięki Zajączkowi, starszemu koledze z ogólniaka. A taką miał ksywkę, bo ruszał wąsami jak zając uszami.
Zając miał przyjaciela z klasy zwanego Sobotem, też filozofa. Potrafili po wyjściu z "Jelenia" u Kulawego, przemierzać kilometry po całym powiecie i dyskutować zawzięcie do bladego rana. Nieraz były to i zaciekłe spory.

Tak więc któregoś późnego wieczoru zjawił się u nas Sobot ostro wnerwiony. Stwierdził, że miał dość Zająca i przyszedł do nas odprężyć się. Poprosił o więziennie mocną herbatę.
Kwadrans później dzwonek. To zawitał Zając w podobnym co Sobot celu.
Ich miny...
Po chwili ciężkiego milczenia Zając zaproponował jazdę na dworzec po zakup butelczyny, bo wszystko inne było juz zamknięte. Oświadczył, że stawia, taksówkę też.
Kolega małżonek wolał poczekać w domu.

Gdy dochodziliśmy do dworcowej restauracji, Zając zarządził : "Ja wiem jak trzeba, więc róbcie co powiem bez żadnych pytań."
Usiedliśmy przy stoliku. Zajączek rzekł: "Tu nie sprzedają wódki w butelkach, tylko przelewają do karafki. Masz Jolka pieniądze, kup u bufetowej, bo ona mnie już zna i nie sprzeda."
Zostało wykonane. Gdy czekaliśmy aż Zając poleje, polecił : "Teraz zmyjecie się jakby do klopa, a faktycznie staniecie na postoju. Dojdę."
Wykonaliśmy i doczekali naszej taksówki. Siedliśmy z tyłu oznajmiając : "Nasz kolega już idzie."

Wtem jakiś gość otwiera przednie drzwi i tarabani się do środka. Taksiarz mówi : "Już zajęte", na co jegomość dyszkantem : "Jestem inwalidą ! Mam prawo bez kolejki ! Tu patrz pan moja legitymacja !" Taksiarz stwierdza : "Nie pojadę póki się nie wyjaśni."
A właśnie nadchodzi Zajączek z pustymi rękami i nagle zaczyna dziać się szybko jedno za drugim.
Zając widząc kogoś z przodu, dosiada się do nas z tyłu i dysponuje : "Jedziemy !"
Taksiarz wyjaśnia, ze nie ruszy póki...itd... Zajączek : "To odwieź pan najpierw nas, nie będę w końcu jeszcze gościowi fundował. Tego nie ma w legitymacji." Gościu odwraca się i dyszkantuje : "A ty myślisz facet, że jak masz okulary i wąsy, toś taki inteligentny !?"
Zając wnerwiony wysiada z taksówki, otwiera przednie drzwi, wyrywa jednym ruchem gościa za kołnierz i sadza na chodniku.
Gość lamentuje, zaczynają schodzić się ludzie, tworzy się krąg.
Z podziemi wyrasta milicjant.
Bierze od siedzącego dowód.
Żąda dowodów od nas.
Przy Sobocie mruczy : "Nie przepadam za studentami."
Przy mnie zauważa : "Oooo, mężatka... a mąż teraz zarabia na panią ?"
I wtedy ktoś z tłumu krzyczy : "Patrzcie ludzie ! Ten gościu jakiś dziwny ! Siedzi w samych skarpetkach !" Z kręgu dochodzi : racja...rzeczywiscie...a to numer...
To nas ratuje. Milicjant oddaje dowody, mówi : "Możecie jechać" i przechodzi do skarpetowego.
Zając wsiada z przodu, podaje adres, zatrzaskuje drzwi, które po chwili otwieraja sie same raz i drugi.
Gdy wjeżdżamy na most nad Kłodnicą - to samo. Zając : "Co z nimi ? Stań pan na chwilę", taksiarz mocno zwalnia, Zając schyla sie stękając z wysiłku, bierze coś do rąk i wrzuca do rzeki.
"Co to bylo ?" - pytamy.
"Buty gościa" - i dodaje - "Wyciągnę już tę karafkę zza paska, cholernie niewygodnie się schyla."

Powered by phpBB © 2001 phpBB Group