|
www.chataczarownic.fora.pl życie po życiu, ezoteryka
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
NianiaOgg
szeptucha ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 15:10, 08 Lip 2013 Temat postu: Joseph McMoneagle - Wędrujący umysł.pdf |
|
|
bardzo ciekawy fragment książki Josepha McMoneagle - Wędrujący umysł.pdf
Lipiec 1970
W pewien lipcowy wieczór los zesłał mi doświadczenie, które pozostaje dzisiaj tak żywe, jak w dniu, kiedy się wydarzyło. Z wyjątkową wyrazistością pamiętam wszystko, co stało się podczas tego
doświadczenia i po nim, ale ? z jakiejś przyczyny ? słabo pamiętam, jak do tego doszło. Mogą to być przyczyny natury psychologicznej, jednak zanik pamięci obejmujący szczegóły sprzed doświadczenia nigdy nie wydawał mi się ważny. Opiszę to, co pamiętam z samego wydarzenia.
* * *
Był to ponury dzień; na niebie wisiały ciemne chmury i przez całe popołudnie z niewielkimi przerwami padał deszcz. Był piątek, a w ten dzień zwykle wczesnym wieczorem zabierałem kilku przyjaciół na kolację. Tego akurat dnia wybraliśmy restaurację na drugim brzegu rzeki Inn, na
południowy zachód od Passau w Niemczech, w austriackim miasteczku Braunau am Inn.
Nazwa restauracji zaginęła na dobre w chmurach mego umysłu, ale wyraźnie pamiętam jej wygląd ? stara i wąska, usytuowana przy bocznej, brukowanej uliczce na skraju miasta. W środku gęsto było
od dymu tytoniowego, a stoły i krzesła ustawiono bardzo ciasno. Pamiętam gwar i śmiech; ludzie rozpoznali w nas Amerykanów i radośnie zaprosili do świętowania końca tygodnia. Było nieco cieplej
niż zazwyczaj, ale przyjemnie.
Jak zwykle, przed kolacją zamówiliśmy drinki. Przeważnie oznaczało to piwo Weissen, które jest połączeniem jasnego piwa i wina musującego z odrobiną cytryny. Tamtego jednak wieczoru ktoś zaproponował, abym napił się Strohes Rum, bardzo ciężkiego i ciemnego rumu o smaku toffi.
Zgodziłem się i zamówiłem rum z colą.
Nie pamiętam, aby rozmowa dotyczyła czegoś wyjątkowego, była po prostu sympatyczna. Popijałem drinka przez około dziesięciu minut i nagle poczułem, że robi mi się niezwykle gorąco na karku. Zapytałem przyjaciela siedzącego po prawej stronie, czy jego zdaniem ten drink jest jakiś
szczególny. Sądziłem, że to alkohol wpłynął na moje samopoczucie. Odpowiedział, że nie. Próbowałem więc zignorować dolegliwość i włączyć się do rozmowy. Wydawało się jednak, że im bardziej starałem się zrelaksować, tym gorzej się czułem.
Po trzydziestu minutach natężającego się dyskomfortu, powiedziałem przyjaciołom, że nie czuję się dobrze i muszę wyjść. Powiedzieli, że świeże powietrze powinno pomóc, a ja pospiesznie zgodziłem się z tym. Wtedy już wstanie od stołu wymagało wysiłku, ale udało mi się wydostać
spomiędzy ciasno ustawionych krzeseł i dotrzeć do wyjścia.
Pamiętam, że w tym właśnie momencie wszystko spowolniało. Moje poczucie czasu najwyraźniej zmieniało się.Mózg wysłał rozkaz do prawej ręki, by pchnęła drzwi, ale polecenie to dochodziło do ręki przez wieczność. Kiedy już tak się stało, spostrzegłem jak moja prawa ręka zmierza powolnym łukiem do klamki. Dźwięki w pomieszczeniu zaczęły również powolnieć i intensyfikować się, zupełnie jak płyta gramofonowa grana na wolnych obrotach z jednoczesnym zwiększeniem głośności. Głosy
dookoła mnie przybrały na sile, ale były niezrozumiałe, niczym słowa odtwarzane na magnetofonie na pół prędkości. Pamiętam, że nagle przestraszyłem się, ale byłem bezradny i nie potrafiłem wpłynąć na
swój stan. Niczym przez mgłę pamiętam jak otwierają się drzwi, a moje ciało całym ciężarem przelatuje przez nie. Wyraźnie pamiętam strach, że upadając zbiję szkło. Usłyszałem przerażająco głośny huk i pomyślałem, że przy upadku uderzyłem o coś twarzą.
Spodziewając się zderzenia z brukowaną jezdnią, złapałem równowagę i stanąłem na środku ulicy. Ogarnęło mnie zdumienie. Nie przewracałem się. Czułem się bardzo lekki i stałem tam, spokojnie przyglądając się własnej prawej ręce, którą trzymałem przed sobą.
Było to zupełnie tak, jakbym nagle obudził się i zastał samego siebie podczas wykonywania jakiejś czynności we śnie lunatycznym. Jakbym odzyskał przytomność w oknie pokoju i patrzył, jak wiatr
porusza drzewami w świetle księżyca.
Muszę dodać, że już się nie bałem. Intensywny strach, który poczułem w momencie upadku w drzwiach restauracji, zniknął całkowicie. Było mi tak dobrze, że pamiętam nawet, jak ze śmiechem powiedziałem sobie, iż tamten początkowy strach był głupią reakcją.
Pierwszą ciekawą rzeczą, jaką zauważyłem było to, że pada delikatny deszcz, ale ja nie moknę.
Faktycznie, kropelki uderzały o moją rękę ? czułem, jak padają ? ale potem prześlizgiwały się przez rękę i spadały na ulicę u mych stóp. Tak, to właśnie powiedziałem ? prześlizgiwały się przez moją rękę. Wrażenie było obezwładniające i pomyślałem, że muszę komuś pokazać, co się dzieje; podzielić się mą ekscytacją. Spojrzałem na ubranie ? było (jak postrzegałem) dokładnie tym samym, które miałem wcześniej na sobie. Ono również nie mokło.
W tym samym momencie, patrząc z góry na dół, zauważyłem, ze nie widzę własnych stóp. Wtedy uświadomiłem sobie, że dzieje się coś niezwykłego, a ja w tym uczestniczę.
Pierwszym moim zamiarem był powrót do restauracji. Chciałem opowiedzieć o wszystkim przyjaciołom. Komukolwiek. Ta właśnie myśl pchnęła mnie ku tłumowi, który zaczął gromadzić się przy drzwiach do restauracji. Zauważyłem, że unoszę się a nie idę, co jeszcze bardziej mnie zdziwiło.
Kiedy się zatrzymałem, ujrzałem ciało leżące w poprzek chodnika przed drzwiami. Widok był szokujący i potężnie wstrząsnął moją istotą. Na ulicy leżało moje ciało z otwartymi oczyma i ustami.
Jeden z przyjaciół usiadł na krawężniku, potrząsnął mną gwałtownie i położył ciało na swoich kolanach. W tym momencie wiedziałem, że nie żyję ? a przynajmniej tak to postrzegałem.
Gdy już domyśliłem się, że umarłem albo właśnie umieram, wydarzenia nabrały szalonego tempa.
Mój przyjaciel, jak zaobserwowałem, wpychał mi do gardła palec. Widziałem, co się dzieje, chociaż nic nie czułem. Wiele dni później powiedział mi, że wpadłem w konwulsje i przestałem oddychać, a on
próbował wyciągnąć mi język, który już połknąłem. Unosząc się nad tą sceną, z wysokości widziałem nawet zasinienie wokół ust i pod oczyma.
Ratujący mnie przyjaciel nieomal stracił koniec palca wskazującego, ponieważ ?fizyczny ja" ugryzłem go na tyle mocno, że przeciąłem skórę po obu stronach aż do kości. Nie przypominam sobie tego widoku, ale to właśnie opowiedział mi później. Kiedy próba wyciągnięcia mi języka nie powiodła się, przyjaciel zsunął mnie na chodnik i zaczął szukać pulsu.
Nie znalazł. Wtedy zaczął rytmicznie uderzać moje ciało w klatkę piersiową i zaklinał z każdym uderzeniem, abym oddychał. Interesujące w całym doświadczeniu było to, że za każdym uderzeniem w środek piersi odczuwałem jakby pstryknięcie i spoglądałem własnymi fizycznymi oczyma z dołu prosto w jego oczy. Natychmiast po tym odzywało się inne odległe pstryknięcie i znowu znajdowałem się poza ciałem, unosząc się nad miejscem zdarzenia. Po dziesięciu minutach poczułem się jak jo-jo.
Pstryk-ból, pstryk-bez bólu i tak na przemian.
Gdy on dalej próbował mnie ratować, zacząłem krzyczeć mym umysłem spoza ciała, aby zaprzestał tej bezsensownej czynności, czy nie widzi, że nie żyjęl W końcu przestał, a ja pozostałem poza ciałem. Pamiętam, że podniósł wzrok na kogoś innego i potrząsnął głową.
Potem widziałem, jak przenoszą moje ciało na ławkę przy drodze i proszą kogoś, aby sprowadził samochód. Unosiłem się około siedmiu metrów nad ziemią, mogłem więc uważnie wszystko obserwować. Czułem się zupełnie jak dziecko. Byłem rzeczywiście podniecony całym tym
zamieszaniem, światłami, tłumem ludzi, którzy starali się dojrzeć, co też się wydarzyło. Dość szybko przyzwyczaiłem się do bycia po raz pierwszy wolnym od wszelkich fizycznych ograniczeń.
Odczuwałem pewien smutek, gdyż widziałem ludzi najwyraźniej cierpiących emocjonalny ból z powodu mojej śmierci, ale zrozumiałem już wyraźnie, że tak naprawdę nie mogę umrzeć. Nowa wolność i radość przepajały mnie całkowicie. Dodawały mi animuszu, więc w pełni dałem upust
ciekawości.
Patrzyłem, gdy wkładali moje ciało do samochodu i przewozili je przez granicę, z powrotem do Niemiec, do miejscowego szpitala. Całą podróż odbyłem w powietrzu ponad samochodem, zygzakując w górę i w dół pośród telefonicznych i elektrycznych drutów. Kiedy samochód dotarł do
szpitala, zauważyłem, że mój przyjaciel kopie w zdenerwowaniu w drzwi. Dopiero później dowiedziałem się, iż szpitale w Niemczech są zazwyczaj zamykane po dziewiętnastej lub dwudziestej.
Patrzyłem, jak przenoszą moje ciało na wózek i pędzą z nim długim korytarzem na oddział intensywnej terapii. Tam przełożono je na stół i zaczęto rozcinać ubranie.
Spod sufitu obserwowałem lekarza wprowadzającego długą igłę w sam środek mojej klatki piersiowej, pielęgniarkę wcierającą jakiś specyfik w oba boki. Patrzyłem z wielką ciekawością, jak przyłożyli do obu stron mojego tułowia małe białe łopatki i zaczęli wstrząsać mym ciałem. W tym
momencie, z jakiegoś powodu zacząłem szybko tracić zainteresowanie stanem mojego fizycznego ciała. Zacząłem zastanawiać się, co będzie z moim prawdziwym ja. Czy jest jakiś Bóg? Czy coś się dzieje, kiedy umierasz?
Zupełnie jakby te pytania były jakąś uwagą lub oznajmieniem, głosy w sali zaczęły cichnąć, a ja poczułem, jakbym powoli oddalał się stamtąd. Cofałem się, a wnętrze pokoju stawało się coraz bardziej zaciemnione i słabiej widoczne, zupełnie jakbym spadał w górę do jakiegoś tunelu. Mijały
sekundy, a ja przyspieszałem, ale do tyłu. Nie dlatego, że bałem się obrócić i spojrzeć, dokąd zmierzam. Po prostu wiedziałem, że jestem bezpieczny, że nie mogę umrzeć albo przestać istnieć.
Było to coś więcej ni?ż zwykłe zainteresowanie każdą nową rzeczą, której doświadczałem. Podobała mi się ta podróż, to uczucie; stawałem się jednością z tym zjawiskiem. Po pewnym czasie, którego nie
potrafiłem obliczyć wówczas ? a i teraz nie potrafię ? dotarło do mnie uczucie delikatnego ciepła na karku. Zaczęło się u podstawy czaszki i spływało niżej, aż ogarnęło całą mą istotę. Nie było to ciepło, które my kojarzymy z grzejnikiem czy kaloryferem, raczej ciepło dotyku, istnienia. Łaskotało mnie wszędzie. Zaczęło robić się coraz bardziej intensywne, a mnie całemu było coraz lepiej. Już wkrótce stan ten przekroczył definicję dobrego ? potem lepszego ? potem wspaniałego ? potem
fantastycznego. I dalej poprzez definicje, które nie istnieją, uczucie to przybierało na sile i całkowicie przepełniło moją istotę.
Tak, wielu ludzi chce wiedzieć, co znaczy nadzwyczajnie-skandalicznie-fantastyczny, a mnie trudno jest na to pytanie odpowiedzieć. Najlepszy przykład, jaki mogę wymyśleć, a który większość
ludzi zrozumie, to szczytowy moment orgazmu pomnożony razy dwanaście razy dziesięć do trzydziestej trzeciej potęgi. Byłoby to dwanaście z trzydziestoma trzema zerami. (Orgazm razy 12x1033
lub normalny orgazm razy 12 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000). Było to najbardziej przejmujące przeżycie, jakiego doświadczyłem w życiu.
Odwróciłem się, by poszukać źródła owego uczucia i natychmiast otoczyło mnie najjaśniejsze i najdelikatniejsze z wyobrażalnych świateł. W tym momencie moja pierwsza i jedyna myśl brzmiała:
?Więc taki jest Bóg!"
Natychmiast pojąłem, że zostałem wchłonięty przez Istotę Światła o niewyobrażalnej sile, możliwościach, dobroci, potędze i pięknie.
Nie ma w fizycznej rzeczywistości miejsca porównywalnego, gdzie można doświadczyć takiej doskonałej świadomości. Miłość, bezpieczeństwo, radość, oddanie, wspólnota i istnienie, których
doświadczyłem w Świetle w tamtym momencie były absolutnie przejmujące i czyste w swej istocie.
Z drugiej strony, wyraźnie ujrzałem siebie. Był to wyrazisty obraz wszystkich mych niepowodzeń, zmarnowanej energii, straconego czasu, bezsensownych działań i głupoty, których kiedykolwiek
doświadczyłem w życiu. Widzieć siebie w porównaniu ze Światłem ? to było okropne uczucie. Trzeba jednak zrozumieć, że nie odczułem żadnego potępienia czy osądu za którekolwiek z mych przeszłych
dokonań; raczej jakby tolerancję czy usprawiedliwienie. Mogłem wyraźnie zobaczyć niekonstruktywne i nietwórcze aspekty siebie; momenty utraty skupienia czy nie uważającej świadomości, które ? jak sam osądziłem z tej perspektywy ? były o wiele częstsze, niż być powinny.
Pośród całkowitego olśnienia zacząłem umysłem odbierać wiadomości. Później zadawano mi wiele pytań właśnie o te przekazy, jak je odbierałem i czego dotyczyły. Trudno jest wyrazić w języku codzienności to, co się dzieje w odmiennym stanie świadomości. Postaram się uczynić to jak najlepiej,
ale tylko w przybliżeniu opiszę swe przeżycie.
Głos Światła był krystalicznie czysty i zawierał najczystsze pierwiastki ciepła i miłości. Ciepło i miłość, które mam na myśli nie są nam znane w świecie fizycznym. Bardziej przypomina to akt dawania lub niczym nie uzależnionego, wspólnego posiadania, uczucie miłosnego oddania. Uczucia
zawarte w głosie były w rodzaju odczuć braterskich, siostrzanych, matczynych czy ojcowskich. Jedna istota przemawia do drugiej z doskonałym wyczuciem równowagi i harmonii; z całkowitym oddaniem,
wolnym jednak od rezygnacji z indywidualności; całkowitą wspólnotą bez żądania odwzajemnienia. A to wszystko z doskonałym zrozumieniem, że nie podlega się żadnemu osądowi czy ocenie.
Używam określenia ?doskonały" dla opisania czystości absolutnej czy ? jak ktoś by to nazwał ? bez cienia wątpliwości. I dodam, ?e pod każdym względem.
Głos w Świetle przemawiał w mym umyśle ? Wracaj. Nie umrzesz.
Ja oczywiście spierałem się. Czuję dreszcze, których doznają w tym momencie moi Czytelnicy. Spierałeś się? Spierałeś się z Bogiem? Jest to pytanie normalne i rozsądne, które zazwyczaj zostaje zadane podczas wielu moich prezentacji czy seminariów. Tak. Spierałem się. W nowym stanie świadomości było mi tak niesłychanie dobrze i spokojnie, że z łatwością mogłem pozostać w Świetle i po prostu istnieć tam
przez resztę wieczności. Właśnie tam, spowity w Światło, chciałem pozostać. Tak jednak nie miało się stać.
Ciemność... pstryk!
Zerwałem się do pozycji siedzącej w szpitalnym łóżku i rozejrzałem po zdziwionych twarzach pacjentów, Niemców, którzy obserwowali mnie z innych łóżek na sali. Natychmiast zacząłem płakać.
Po prostu łzy pociekły mi po policzkach. Pozostali pacjenci nie mieli pojęcia, co się działo i bardzo byli poruszeni. Jeden z nich pobiegł po lekarza, gdy ja z mętlikiem w głowie próbowałem wyjaśnić, że właśnie widziałem Boga.
Zgadliście? Tak ? dom wariatów.
Prawie każdy, kto znajdował się na tyle blisko, by mnie słyszeć, był absolutnie przekonany, że zupełnie zwariowałem. Sprawy jeszcze bardziej się skomplikowały, kiedy wciąż próbowałem pół po angielsku, pół po niemiecku, wyjaśniać istotę mojego doświadczenia. Pamiętam tylko, że poczułem ukłucie w rękę i zasnąłem. Tak skończyła się część mego pierwszego doznania.
Ostatnio zmieniony przez NianiaOgg dnia Pon 15:22, 08 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Grey Owl
Wiedźma ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 3072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Śro 19:36, 10 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Nie tylko fantastyczne doświadczenie, ale i świetnie opisane,. choć tak ciężko opisać to ziemskim słownikiem...
Co do mojego rozumienia tego wydarzenia : Wszechstwórca jest tak wielki jak caly Stworzony przez Niego Wszechświat... widzialny i niewidzialny...
Jest takim OGROMEM, że spotkanie i rozmowa nie są możliwe przy naszym stanie zindywidualizowania jednostkowo-ziarnko-makowego...
Spotykamy poza ciałem Istoty o niebo (sic!) od nas wyżej scalone, lecz i one z pewnością mają jeszcze parę stopni scalenia przed sobą zanim mogą powrócić i scalić się z Pierwotnym Zródłem...
I jeszcze przypomnę jak jedna z takich Istot (która mogła jeszcze zniżyć się/dopasować do naszej energetyki), pokazywała Monroe'owi jedynie energetyczną światłość TYLKO Lokalnego Zródła Istnienia 'przez szparę', by ta światłość nie zniszczyła jego warstwowych powłok ciała niefizycznego...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Altea
Gość
|
Wysłany: Czw 9:36, 11 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Joseph McMoneagle trzeci bliźniak przyjaciel współpracownik Monroe ...polecam "wędrujący umysł" fajnie pisze o teleobserwacji
|
|
Powrót do góry |
|
|
NianiaOgg
szeptucha ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 9:39, 11 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
a tak właśnie sobie poczytałam parę rozdziałów, przypomniałaś mi, dokończę lekturę
|
|
Powrót do góry |
|
|
NianiaOgg
szeptucha ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 9:41, 11 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Grey Owl napisał: | I jeszcze przypomnę jak jedna z takich Istot (która mogła jeszcze zniżyć się/dopasować do naszej energetyki), pokazywała Monroe'owi jedynie energetyczną światłość TYLKO Lokalnego Zródła Istnienia 'przez szparę', by ta światłość nie zniszczyła jego warstwowych powłok ciała niefizycznego... |
ano właśnie, i dlatego irytuje mnie jak ktoś opowiada że z bogiem rozmawiał
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paweł
czarodziej
Dołączył: 13 Lis 2013
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 12:05, 30 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
NianiaOgg napisał: |
ano właśnie, i dlatego irytuje mnie jak ktoś opowiada że z bogiem rozmawiał |
Do kompletu proponuję jeszcze "Kosmiczną podróż" Courtneya Browna. Fascynujące zapisy z sesji SRV (naukowe zdalne postrzeganie).
Wszystkie te książki tworzą spójną całość. Nie ma jakichś odchyłów. I warto się tego trzymać - tego co spójne niezależnie od tego kiedy powstało. W ten sposób łatwo wychwycić konfabulantów, którzy chcą zaistnieć - czegoś się naczytali, być może coś przeżyli i puszczają wodze fantazji. Z czasem zaczynają wierzyć w swoją wielkość i pojawiają się opowieści o misji, rozmowach bogiem, który wygląda jak ze średniowiecznych przedstawień sakralnych. To tylko świadczy o tym, że nie mają pojęcia o pojęciu...
Poza tym, tam gdzie jest wartościowy przekaz, zawsze jest ogromna skromność i pokora.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dorota-Anna
czarownica
Dołączył: 13 Mar 2013
Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Stuttgart
|
Wysłany: Sob 19:58, 04 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
cudnie cos takiego sie czyta
poprosze na e booku jak macie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paweł
czarodziej
Dołączył: 13 Lis 2013
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 13:45, 17 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Znalazłem na na chomiku i scribd. Ktoś się napracował, żeby stworzyć pdf. Tu jest [link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Paweł dnia Pią 13:47, 17 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
NianiaOgg
szeptucha ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 15:58, 17 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
widzę że tutaj jest w formie ebooka
[link widoczny dla zalogowanych]
dzięki Paweł za odgrzebanie tematu!
Ostatnio zmieniony przez NianiaOgg dnia Pią 15:59, 17 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grey Owl
Wiedźma ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 3072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Sob 10:13, 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Paweł napisał: | NianiaOgg napisał: |
ano właśnie, i dlatego irytuje mnie jak ktoś opowiada że z bogiem rozmawiał |
Do kompletu proponuję jeszcze "Kosmiczną podróż" Courtneya Browna. Fascynujące zapisy z sesji SRV (naukowe zdalne postrzeganie).
Wszystkie te książki tworzą spójną całość. Nie ma jakichś odchyłów. I warto się tego trzymać - tego co spójne niezależnie od tego kiedy powstało. W ten sposób łatwo wychwycić konfabulantów, którzy chcą zaistnieć - czegoś się naczytali, być może coś przeżyli i puszczają wodze fantazji. Z czasem zaczynają wierzyć w swoją wielkość i pojawiają się opowieści o misji, rozmowach bogiem, który wygląda jak ze średniowiecznych przedstawień sakralnych. To tylko świadczy o tym, że nie mają pojęcia o pojęciu...
Poza tym, tam gdzie jest wartościowy przekaz, zawsze jest ogromna skromność i pokora. |
I właśnie dlatego tak cenię Byczuków
Wieloletnia praca nad przesiewaniem niekompatybilnych, czy napuszonych treści materiałów na ten temat i skromność.
|
|
Powrót do góry |
|
|
NianiaOgg
szeptucha ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 20:35, 18 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
szczególnie tych napuszonych nie lubimy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dorota-Anna
czarownica
Dołączył: 13 Mar 2013
Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Stuttgart
|
Wysłany: Wto 6:36, 21 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Nianiu nie moge pobrac kosmicznej podrözy,a to byla pierwsza ksiega jakom czytaam(po okladce poznalam )
rzuccie mi dziewczyny na maila-niemieckiej komörki przy weryfikacji mi nie uznaje,a polskiej nie mam
[link widoczny dla zalogowanych]
dzieköwa
|
|
Powrót do góry |
|
|
NianiaOgg
szeptucha ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 9:01, 21 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
jak się okazuje ja też ściągnąć nie mogę, Piotrek ma poszukać tej książki w necie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinda
wyciszony
Dołączył: 02 Sie 2013
Posty: 2049
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 11:25, 21 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
ja tez nie moge
|
|
Powrót do góry |
|
|
NianiaOgg
szeptucha ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 13:15, 21 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
hm... dziwne, na stronie głównej forum wyświetla mi się że TU ostatni post napisała Pinda, zaglądam - a to ja
aaa Pińdzia wspominałaś o ostatnim oobe - że było okropne i to pewnie dlatego, czekam na relacje
o no proszę, znalazł się post forum wariuje.
Ostatnio zmieniony przez NianiaOgg dnia Wto 13:16, 21 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinda
wyciszony
Dołączył: 02 Sie 2013
Posty: 2049
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 13:41, 21 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
ok napisze dziś
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grey Owl
Wiedźma ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 3072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Wto 14:04, 21 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
To może w międzyczasie do posłuchania o Nancy Danison i jej podróżach w zaświatach. Ciekawe co Wy na to ? Materiał w każdym razie mocno kompatybilny z Dwoma Panami M., także Swann'em, Brown'em...a więc i także z kosmogonią buddystyczną.
http://www.youtube.com/watch?v=1989jnnYkEg
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinda
wyciszony
Dołączył: 02 Sie 2013
Posty: 2049
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 14:33, 21 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Grey Owl napisał: | To może w międzyczasie do posłuchania o Nancy Danison i jej podróżach w zaświatach. Ciekawe co Wy na to ? Materiał w każdym razie mocno kompatybilny z Dwoma Panami M., także Swann'em, Brown'em...a więc i także z kosmogonią buddystyczną.
http://www.youtube.com/watch?v=1989jnnYkEg |
to moja ulubienica
słuchalam i czytalam już wszystko
otrzymuje także jej newsletters na maila
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinda
wyciszony
Dołączył: 02 Sie 2013
Posty: 2049
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 14:35, 21 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
widze że to po polsku
jest lepiej jeżeli ktoś może wysłuchać ją osobiście
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grey Owl
Wiedźma ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 3072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Wto 15:28, 21 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Masz rację, ale ja np. nie znam angielskiego
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|