|
www.chataczarownic.fora.pl życie po życiu, ezoteryka
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Grey Owl
Wiedźma ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 3072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Nie 0:12, 01 Wrz 2013 Temat postu: Zioła z magicznej dziewiątki - bylica boże drzewko |
|
|
Noc Świętojańska kiedyś i jej zioła
bylica boże drzewko
21 czerwca Slońce osiąga najwyższy punkt na niebie.
Zielona Natura skąpana w świetlistym cieple "snuje wtedy swoje najpiękniejsze marzenia".
W okolicy 21 czerwca, przez dwanaście dni, a także w innej porze roku - podczas przesilenia zimowego, Słońce sięga po ten najwyższy lub najniższy punkt, zanim powoli zacznie się znów obniżać lub podnosić po łuku.
Przez 12 dni marzyła i świętowała również ludność wsi, przejęta tym spektaklem Natury.
Zbierano i poświęcano posiadające moc leczniczą i odporne na czary kwitnące ziola : dziurawiec, arnikę, rumian, przywrotnik, bylice, chryzantemy.
Podczas najkrótszej nocy płonęły na wzgórzach ogromne ogniska radości. Muzykowano, pito, żartowano i w korowodach na kształt biegu słońca, tańczono wokół ognia.
W czasach pogańskich tańczący pozbywali się swoich codziennych ubrań, przepasywali się gałązkami z bylicy oraz wplatali we włosy kwiaty i wianki z bluszczyka kurdybanka. W ten sposób łączyli sie z tą "inną" magiczną rzeczywistoscią i brali udział w boskim, kosmicznym biegu wydarzeń.
Pary zakochanych, trzymając sie za ręce, przeskakiwały przez płonący żar, w drugą połowę roku.
Często spędzały noc pod gołym niebem na miłosnym legowisku usłanym bylicą i pachnącym zielem dziurawca, ponieważ to święto służyło także życiu i plodności.
Na koniec, w żar ogniska wrzucano pas upleciony z liści bylicy, wypowiadając przy tym słowa : "niech przeminie i spłonie z tym zielem całe moje nieszczęście!", czyli cierpienia i choroby spowodowane przez czary.
Czas przesilenia letniego należał niegdyś również do boga piorunów, gdyż w tym czasie burze występują szczególnie często i bywają wyjątkowo spektakularne.
Był więc świętem nie tylko Słońca, lecz również świętem miłosci bogini Ziemi i jej partnera, boga burzy.
To jego uderzenia piorunów i ulewa, zapładniają i święcą skibę, by wydała plon.
To pozornie rozpustne (gdyż jedynie za takie uważane, bo wtedy zgody i świadectw ślubu nie wydawali państwowi, czy kościelni urzędnicy) świętowanie ludności wiejskiej było wyłącznie radosnym, rodzinnym i wspólnym przeżywaniem czasu powstawania i wzrostu nowego życia, wcielającego się w ożywioną Naturę Ziemi.
Bylica byla w tych dniach szczególnie pożądanym zielem : przekazywała lędzwiom siłę boga piorunów i otwierała święte łono matczyne.
Dlatego jak rzadko która roślina nadawała się do miłosnych czarów.
W Polsce mówi się czasem jeszcze dziś, że wdowy chętne do zamążpójścia powinny nosić przy sobie to ziele.
W późnym średniowieczu czytamy zaś u Mattoli (New Kräuterbuch 1563) : "Bylica położona pod łóżkiem czy poduszką budzi nieprzyzwoite rządze".
Ale taką rośliną poświęconą bogu burzy, można też wywoływać czary związane z pogodą.
Jeszcze długo po przyjęciu chrzescijaństwa chłopi zbierali w czasie przesilenia letniego bylicę i zawieszali ją nad drzwiami lub pod powałą, aby ustrzec przed uderzeniem pioruna.
Także przeciw gradobiciu, które mogło zniszczyć plony i sprowadzić na rodzinę klęskę głodu, rolnicy wtykali bylicę w ziemię w czterech kątach pola. Albo w innym rytuale - by sprowadzić deszcz przy długiej posusze.
A co pito podczas tego swięta ?
Piwo robione w domu z ówczesnych piwnych ziół, wśród których chmielu w ogóle nie uświadczył, gdyż działał otępiająco, zaś ówczesne domowe piwo działało pobudzająco.
Co do bliższych szczegółow, to odsyłam tu Czytelników do "Opowieści o kurdybanku" w części "Zapomniana wojna piwna".
Dodam jeszcze, że bylica (pospolita), również należy to tzw. magicznej dziewiątki ziół.
Kościół nie mógł tych 'pogańskich' zwyczajów powstrzymać, ponieważ były zbyt głęboko zakotwiczone.
Duchownym nie pozostało nic innego, jak tylko nadać temu świętu inne znaczenie i sygnaturę.
Dlatego Sobótka, biorąca swą nazwę od świętego dla ówczesnych wzniesienia, stała się Nocą Świętojańską, a Jan Chrzciciel wszedł w miejsce boga słońca i burz. Światła sobótek zaś stały się ogniami świętojańskimi.
Miłosnemu legowisku wysłanemu bylicą nadano znaczenie legowiska, na którym wypoczywa pustynny kaznodzieja.
Z pasa bylicy pobożni mnisi zrobili pas Jana, którym Chrzciciel się opasywał, aby diabły pustynne i dzikie zwierzęta trzymały się z dala.
Ta bajka jest jednak malo przekonywująca, podobnie jak informacja, ze Jan odżywiał się szarańczą.
Szarańcza (łac. Locusta) wzięła się od błędnego tłumaczenia. Locusta bowiem oznacza nie tylko szarańczę, lecz także roślinę zwaną obecnie chlebem św.Jana (a w dzisiejszej systematyce roślin : Ceratonia siliqua - czyli szarańczyn, lub chleb świętojański), której strąki są słodkie i pożywne.
Czas tych dwunastu nocy przesilenia letniego i zimowego uważano za nadzwyczajne i szczegolnie magiczne okresy, w których to co ponadzmysłowe czyniąc chaos, wdziera się w uporządkowane życie ludzi. To była odpowiednia pora dla mądrych kobiet, czarodziejów i szamanów, aby samemu udać się w zaświaty i spotkać z duchami i bogami.
Aby dokonać tego magicznego lotu, gotowali oni "maść na latanie".
W tym celu ceremonialnie składano w ofierze gęś, nacierano bylicą i wędzono. Bylica przepędzała wszystkie złe moce, podczas gdy jednocześnie otwierała drogę do tego co boskie (stąd wspomnienie tego w starej nazwie bylica boże drzewko).
Tłuszcz z takiej gęsi byl roztapiany i gotowany z lulkiem czarnym, wilczą jagodą (pokrzykiem), szczwołem oraz innymi silnie trującymi (w większej ilości) ziołami.
Jeśli nasmarowało się tą maścią, bardzo dokładnie dozowane zioła powodowały, że dusza odrywała się od ciała i odlatywała.
W ten sposób mogli oni - czarownice i szamani, którzy właśnie sami stawali się dzikimi gęśmi, bez trudu przelecieć nad nieprzeniknionym kolczastym żywopłotem dzielącym świat ludzi od "tamtego świata" i przynieść drogocenne wieści stamtąd.
bylica pospolita
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 8:12, 01 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
O... spotykam to ziółko, ale nie wiedziałam zupełnie nic o nim, a kurdybanku muszę sobie jeszcze przed zimą nazbierać i nasuszyć bo to przecież naturalny antybiotyk Dzięki Joluś za to że nas wzbogacasz
|
|
Powrót do góry |
|
|
elina
czarownica
Dołączył: 22 Mar 2013
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 9:35, 01 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Aluś kurdybanek kwitł wiosną teraz to już raczej nic nie znajdziesz.
Ostatnio szukałam też krwawnika i zostały już ostatnie samotne okazy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 9:40, 01 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Ja zbieram listki i jest ich pełno w moim ogrodzie:)) jeszcze są :)nie tylko kwiatki są lecznicze:)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grey Owl
Wiedźma ADMIN
Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 3072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Nie 9:44, 01 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Dobre też do przyprawiania sałatek, dorzucenia do herbatek Mają miły aromat.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|